Witaj na mojej stronie!
Nazywam się Krzysztof Malec. Jestem grafikiem i informatykiem z ponad 10-letnim stażem. Swoją pasję do grafiki i komputerów rozwijałem – z przerwami – od lat młodzieńczych (przełom lat 80/90-tych ubiegłego wieku). Dawno, dawno temu w odległej galaktyce – chciałoby się rzec, ale… Stop! To nie ta bajka.

Mówiąc serio, zaczynałem – jak większość maniaków komputerowych z tamtych lat – na „ośmiobitowcach”. Pierwszym moim komputerem był Atari 65XE. Owo urządzenie posiadało mikroprocesor MOS 6502C taktowany zegarem 1,792 MHz (wersja NTSC) lub 1,77 MHz (wersja PAL) oraz wyposażone było w 64kB pamięci RAM! Maksymalna rozdzielczość grafiki, jaką generował Atari 65XE, wynosiła 320×192 pikseli w 2, 4 lub 16 kolorach. Na Atari uruchamiałem pierwsze gry, uczyłem się programować w Logo i Atari Basic. Później przyszła kolej na komputery 16-bitowe. To był niezwykły skok jakościowy. Użytkownik, który przesiadał się na maszyny 16-bitowe, przeżywał swego rodzaju szok i euforię zarazem. Znikały wszelkie bariery technologiczne znane z komputerów 8-bitowych. Czułem się jak wolny ptak – więcej pamięci, większa rozdzielczość, więcej kolorów i… te możliwości dźwiękowe! Zgadujecie o jakim komputerze piszę? Tak, o Amidze! Kolejnym moim komputerem była Amiga 500.
Jak każdy nowy posiadacz Amigi, wpadłem w szał gier.
Gdy nieco ochłonąłem, przyszła refleksja – mam komputer o dużych możliwościach, pora na nim coś zrobić! I poszły w ruch programy graficzne typu Deluxe Paint, Personal Paint. Jednak prawdziwa praca możliwa była dopiero na kolejnej Amidze, którą zakupiłem – mowa o modelu A1200.
Swoją Amigę 1200 „przeprowadziłem” z obudowy typu „klawiatura” do obudowy typu „tower”, dokupiłem kartę z procesorem 68040/40MHz, dołożyłem 64MB pamięci RAM typu Fast. Komputer wyposażyłem także w kontroler SCSI i dysk IBMa w tym starnardzie. Z czasem Amiga dostała sloty Zorro II oraz kartę graficzną CyberVision 64/3D. Teraz można było poszaleć!
Nie będę Was dalej zanudzać cyferkami, bo „wstępniak” nieco mi się wydłużył. Ten – kto podobnie jak ja – był świadkiem rozwoju informatyki oraz oprogramowania, począwszy od końca lat 90-tych, wie jak „magiczne” to były czasy. Z nostalgią wracam wspomnieniami do tamtych lat.
Jest faktem, że Amiga kojarzona była wtedy z grafiką i to właśnie na Amidze tworzyłem swoje pierwsze prace. Najpierw były to rysunki wykonywane w programie Deluxe Paint, Personal Paint. „Przerabiałem” artykuły nieocenionego Stanisława Węsławskiego z Magazynu Amiga. To był mój Guru! Potem przyszła kolej na grafikę 24-bit (wspomniana wyżej karta graficzna) i oprogramowanie ImageFX z CineMorph, Photogenics oraz TVPaint. CineMorph umożliwiał morfing pomiędzy dwoma zdjęciami, np. płynnej zamiany jednej twarzy w drugą! To było niezwykle widowiskowe w tamtych latach! ImageFX był swego rodzaju kombajnem graficznym na Amigę. Zapewniał kompleksową edycję grafiki, nakładanie filtrów, wielopoziomowe undo itp. Potem przyszła pora na grafikę 3D. Ja zakochałem się w programie o nazwie Maxon Cinema 4D i ta miłość trwa po dziś dzień. Mało kto wie, że Cinema 4D miała swoje początki właśnie na Amidze. Będąc studentem tworzyłem multimedialne prezentacje w SCALI ilustrowane renderami z Cinema 4D. Wyobraźcie sobie miny kolegów „pecetowców” i wykładowców w czasach, kiedy do prezentacji wykorzystywany był PowerPoint.
Niektórym pozostało to do dziś i nie mają pojęcia o innym oprogramowaniu służącym do wykonywania multimedialnych prezentacji.
Z Amigą przeszedłem przez studia, na Amidze napisałem pracę magisterską, a potem… No coż, potem Amiga powędrowała do szafy w swojej standardowej obudowie, rozszerzenia sprzedałem i przesiadłem się na PC-ta… Mam jednak swoje Amigi do dziś – obie działające – A500 i A1200!
Poniżej załączam kilka renderów z tamtych lat wykonanych na Amidzie i Cinemie 4D. Proszę się nie śmiać z mocy wyrenderowanych baterii
Grafiki wykonane były na potrzeby prezentacji traktującej o elementach obwodu elektrycznego.
Wróćmy do współczesności. Grafika to moja pasja, to świat, który mnie fascynuje. Postanowiłem połączyć tę pasję z pracą tak, aby nie czuć, że pracuję. Pragnę świadczyć usługi graficzne na najwyższym poziomie i przez to zdobywać doświadczenie. „Człowiek lubiący się kształcić nigdy nie jest bezczynny” – mawiał Monteskiusz, zatem wiem, że nie będę się nudzić. Mam duży respekt przed konkurencją i świadomość, że muszę ciężko pracować, aby osiągnąć poziom, który mnie zadowoli. Nie ma jednak tego złego – zyskacie Wy, moi klienci.
Wachlarz usług rozszerzyłem świadomie o część IT. Komputery zawsze towarzyszyły mi w życiu. Pragnę swoim doświadczeniem informatycznym pomagać innym, uczyć i doradzać. Mam wielu znajomych, którym pomogłem, którym zaproponowałem optymalną konfigurację sprzętową, którym złożyłem wymarzony komputer. Pomagałem innym, mogę pomóc i Tobie.
Tym, którzy dotrwali do końca – gratuluję samozaparcia. Strona będzie się rozwijać. Planuję tworzenie tutoriali dotyczących Cinemy 4D. Dysponuję wersją R20 Studio, więc będzie ciekawie. Na razie jednak muszę skupić się na pracy dla Was, moich przyszłych klientów.
Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do współpracy. Krzysztof Malec